Poprzednie odsłony
Limes Mundi XIV: Cisza przed burzą
(9.06-12.06.2022)
AD 1312, Telsze.
Upał, skwar i spiekota zapanowały na Żmudzi. Trwająca od roku katastrofalna susza niszczy uprawy i dziesiątkuje zwierzynę, szerzą się również niszczycielskie pożary. W ogniu stają chaty i stogi siana, schną studnie i strumyki, a poziom rzek i jezior wyraźnie się obniżył. Na horyzoncie zaczyna majaczyć widmo głodu, a zdesperowani chłopi coraz częściej porzucają swoje gospodarstwa, upatrując jedynej szansy na zarobek w zaciągu do wciąż rozrastających się armii. Nadchodzący konflikt zbrojny wisi w gorącym powietrzu niczym wzbierające na widnokręgu czarne chmury.
Nowy Mistrz Krajowy Zakonu Krzyżackiego i władca fragmentu Żmudzi na którym leżą Telsze, Fryderyk von Gindelberg wizytuje swoje ziemie. Odwiedza podległe sobie grody jeden po drugim, a towarzyszą mu w tym niemałe siły zakonne. Wieści o spektakularnym przemarszu rycerzy w białych płaszczach obiegają okolice, bowiem zebrana armia dalece przekracza niezbędną obstawę.
Ruchu tego nie ignoruje Litwa, której wojska także ruszyły wzmacniając garnizony podległych jej grodów. Mimo iż bardzo zaangażowana w sprawę żmudzką żona Wielkiego Księcia Litewskiego Vitesena – Księżna Vikinta zapewnia o nieustającej przychylności Zakonowi i podtrzymuje zawarty wcześniej sojusz, to także ona zdecydowała się wyprawić na Żmudź. Jej orszak rośnie w siłę, werbując po drodze chłopstwo i bojarów, których nieurodzaj zmusza do poszukiwania innych źródeł utrzymania.
Podobno władcy zaplanowali swoje spotkanie w Telszach, tam gdzie przed laty Litwa i Zakon zawarły sojusz, rozdzierając Żmudź między siebie.
Jakby tego było mało, ciemne chmury nadciągają także ze wschodu. Wieść niesie, że ostatni kunigas Żmudzi – Butginas po latach bierności i trzymania się na uboczu zaczął intensywnie mieszać się w politykę. Już rok wcześniej rozesłał po ważniejszych grodach swych posłów, którzy rozeznawali się w lokalnych układach politycznych i zawiązywali nieformalne sojusze. Także do Telsz zawitało troje takich wysłanników. Ich celem było, poza oficjalną wizytą kurtuazyjną, odnalezienie i przekazanie Butginasowi korony po zamordowanym kilka lat wcześniej kunigasie Jaksie. Wśród telszan znalazło się dość zwolenników władzy Butginasa, by insygnium zostało im przekazane. Tak uposażeni, posłowie wyruszyli następnie w objazd po grodach wieszcząc rychłe objęcie żmudzkiego tronu przez swego mocodawcę. Ponoć dzierżona przez posłów korona wywoływała w lokalnych bojarach niemałe wzruszenie, a podległe im grody masowo przyłączały się do sprawy Butginasa.
Słowa emisariuszy nie pozostały puste. Z początkiem wiosny z dalekiej ziemi szawelskiej ruszyła armia, przez niektórych nazywana Ostatnią Armią Żmudzi. Jej powolny pochód zahacza o niemal wszystkie grody niegdyś należące do kunigasów Jaksy lub Tvirbutasa. Spontaniczne wiwaty i rekcja mieszkańców wyraźnie wskazuje, że wiele jest jeszcze miejsc, w których krnąbrne, żmudzkie poczucie odrębności od Litwy jest silne. Butginas jednak nikomu jeszcze nie wypowiada wojny.
Dla zwykłego człowieka wszytko to jednak blednie w obliczu klęski nieurodzaju i suszy. Jedni zwą ją boską karą lub próbą, inni zaś przekonują, że takie kataklizmy zdarzały się już wcześniej i zwykle poprzedzały niezwykle niebezpieczne burze i huragany, których konsekwencje bywały dużo gorsze od skutków posuchy.
Póki co wszyscy trwają w ciszy i bezruchu gorącego powietrza z niepokojem spoglądając na horyzont.
Limes Mundi XIII: Kształt Mgły
(17.06-20.06.2021)
AD 1311, Telsze.
Do zapomnianego przez świat grodu na krańcu świata przez gęstą mgłę przebiła się pierwsza od dawna grupa wędrowców, przynosząc wieści ze świata zewnętrznego. Wielu odzyskało bliskich, a wydana przez Grododzierżczynię Alisję uczta trwała do późna. Przybyli na miejsce posłowie Butginasa nie byli jednak w nastroju do ucztowania i od razu, jeszcze pod osłoną nocy zgromadzili żmudzkich bojarów i Żercę, by prawić nad losem tych ziem.
O poranku pogrążonych w letargu mieszkańców Telsz uzdrowiono dzięki opracowanej w Fraiburskiej komturii metodzie radzenia sobie z efektami osobliwej mgły. Na śniadaniu z rozkazu Księżnej Vikinty ogłoszono łowy na chłopkę Vakarę, której smołą przyklejono do włosów króliczy czepiec a następnie pognano z Telsz.
Zakon Krzyżack ogłosił zmianę Mistrza Krajowego i zgodnie z jego poleceniem zażądał od możnych grodu złożenia mu przysięgi wierności jako swojemu nowemu seniorowi. Bojarka Aiste wdała się w kłótnie z Komturem Rymarem von dem Valde oraz jego szatnym – Gotardem Adlerem, a idąc za jej przykładem nikt z Telszeńskich możnych nie zastosował się do bezpośredniego polecenia nowego Mistrza Krajowego Karla Bessarta von Triera.
Przybyły na miejsce Biskup von dem Ropp próbował odzyskać ziemie, które zagarnął pod jego długą nieobecność ich zarządca – Bękart Edra von Bronhorst – jednak jego wysiłki sprawdzane rycerskim pojedynkiem spełzły na niczym. Wycieńczona nietypową przypadłością Magdalena Algirdasówna, rękoma swojego mocarnego szampierza obroniła prawa do Brzezian, o które upomniał się powróciwszy z daleka Wojtiech Harrach.
Podczas niespodziewanego ataku bandytów, na oczach świeżo jej narzeczonego bojara Vitesa, krytycznie ranna została Luiza von dem Ropp. W jeziorze Mastis wciąż gnieździ się niebezpieczny potwór i mimo wielu prób nikomu nie udało się bestii przepędzić, co praktycznie uniemożliwia korzystanie z dobrodziejstw Jeziora.
Sobotni wiec mieszkańców obfitował w emocje, zawrzał jednak dopiero wtedy gdy rycerz Makimilian Otto von Catel wypowiedział posłuszeństwo Zakonowi Krzyżackiemu i wyzwał na pojedynek Szatnego zakonu – Gotarda Adlera, chcąc zdobyć na własność zarządzane przez siebie ziemie.
Z nastaniem nocy mieszkańców znów spowiła Mgła, której wreszcie stawiono czoła. Każdy na własną rękę musiał się w niej zatopić, by wreszcie się w niej odnaleźć.
Limes Mundi XII: Komturia Freiburg
(3.09-4.09.2020)
AD 1310, Freiburg.
Niewielka grupa zakonników pod krzyżackim sztandarem zasiedliła ruiny dawnej twierdzy Kawalerów Mieczowych. W ich gościnie pozostawało kilkoro przybyszów ze Żmudzi i Telsz, a także dawno niewidziany Biskup Sylwan. Wszyscy zamierzali przeczekać w twierdzy zimę. Szybko okazało się jednak, że nie są jedynymi mieszkańcami zamku. Potwór zwany Dreszczym, terroryzował lokalną społeczność, wysysając ze swoich ofiar całe ciepło i energię. Szczęściem rzołnież leśnej piechoty Zakonu, niejaki bojar Vites poznał się na maszkarze i wziął ją sposobem,dzięki czemu wspólnie z Braćmi pokonał niebezpieczeństwo czyhające w zamknowych korytarzach.
Kiedy wrzawa opadła, Bracia oddali dowództwo nad nowo powstałą Komturią Freiburg Rymarowi von dem Walde. Nie położyło to jednak kresu problemom, jako że klątwa Dzwonu bez Serca zbierała swoje żniwo wśród przybyłych, z każdym swym biciem zbliżając ich do obłędu. Przykładem może być jeden z rycerzy – Hugo von Tiele który raził w szale Marcelę Piewicz. Sytuację zaognił dodatkowo fakt, że żona Żelaznego poroniła krótko przedtem.
Gaz wydobywający się ze szczelin w murach podtruwał i omamiał śmiałków, którzy zapuścili się w zapomniane korytarze, starając się rozwikłać zagadkę zaginięcia poprzedniej grupy zamieszkującej twierdzę. Ponoć wielu szukało też ukrytego jeszcze przez Kawalerów Mieczowych skarbu. Czy ktoś go znalazł?
W końcu kowal Karstus przebił przeklęte Sercę Dzwonu Zygfryda, który rozbrzmiał ostatni raz, zawalając część głównej wieży zamku i uwalniając tym samym ukryte złoża trującego gazu.
Jeszcze tego wieczora zjawił się w twierdzy posłaniec miejscowych watażków, by negocjować warunki współpracy lub walki z Zakonnikami. Wzbierający w tym czasie gaz eksplodował, powodując zawalenie się jednego skrzydła twierdzy. Posłaniec nigdy zamkowych murów nie opuścił, przesyłając tym samym swoim braciom jednoznaczną odpowiedź Zakonu.
Limes Mundi XI: Septem
(14.06-17.06.2018)
AD 1310, Telsze.
Choć w Telszach nie przebrzmiały jeszcze echa wydarzeń mających miejsce podczas zimowej wyprawy do Troków, gród już szykował się na kolejne wielkie święto. Grododzierżca Żegota Piewicz ogłosił swoje zaślubiny z Marceliją Nicławną z Rurykowiczów Połockich. Obchody tego doniosłego zdarzenia rozplanowano na całe dwa dni, które wypełniono zabawami, ucztami, modłami i przysięgami. Wieczór poprzedzający ceremonię mieszkańcy spędzili na zorganizowanych osobno dla kobiet i mężczyzn hulankach zaś dzień następny przyniósł oficjalne połączenie pary węzłem małżeńskim w obrządku pogańskim.
Mimo radosnego nastroju, nikt z mieszkańców nie zapomniał o losie jaki przyobiecał wszystkim rok wcześniej upadły anioł Belial. Na efekty jego działania nie trzeba było długo czekać. Telszanie co i rusz ulegali pokusom kolejnych grzechów, do popełniania których wiodła ich ulotna mgła rozświetlana blaskiem widmowej latarni. Tylko sędziwe drzewa raczą wiedzieć ile bezeceństw i okropności popełniono pod jej zgubnym wpływem.
Sytuacja polityczna grodu była w owych dniach bardzo napięta. Pasowany bękart, Edra von Bronkhorst otwarcie wystąpił przeciw biskupowi Sylwanowi zagarniając jego ziemię, skonfliktowany z Zakonem krzyżackim zakon sióstr Benedyktynek założył w podtelszańskim lesie własny lazaret, zaś wrogie Piewiczowi stronnictwo skupione wokół Komturii Telszańskiej niechętnie popatrywało na tak wywyższonego poganina i tylko czekało na okazję aby zadać mu zdradziecki cios. Okazja ta miała nadarzyć się już wkrótce.
W sobotę rano, życzenia nowożeńcom przybył złożyć sam Mistrz Krajowy i senior Telsz - Kunon von Gotthelf. Po wyrażeniu nadziei na trwałość założonej rodziny, zadecydował by Marceliję, jako chrześcijankę, która odstąpiła od jedynej słusznej wiary przybić do krzyża na oczach jej męża. W tym samym czasie przeoryszy Benedyktynek Fulwii, która próbowała protestować, nałożono raniące usta cugle sekutnicy, do noszenia których była zmuszona przez cały dzień.
Marceliję wywieszono na głównym placu Telsz, ku przestrodze wszystkim chrześcijanom, zaś bracia zakonni zaciągnęli wartę przy jej krzyżu, tak aby nikt nie ważył się przerwać wyznaczonej kary. Komtur telszański, Rymar von dem Walde sprytnie wykorzystał zaistniałą sytuację i szantażem doprowadził do ustąpienia Żegoty Piewicza ze stanowiska grododzierżcy.
Podczas wiecu, który odbył się kilka godzin później, nowym grododzierżcą wybrana została Rusinka, Alisja Hołowszczańska. Wierność zaprzysięgli jej wszyscy właściciele ziemscy w grodzie. Strącony z urzędu Żegota zdołał jeszcze rozdać swoje ziemie co bardziej zaufanym ludziom, tak by nie wpadły w ręce zakonu krzyżackiego.
Z nastaniem ciemności upadły anioł w pełni objawił swą potęgę, gasząc w Telszanach resztki przyzwoitości i strachu przed potępieniem. Mieszkańcy owładnięci amokiem, tłumnie wylegli na główny plac, bez skrępowania oddając się w ręce siedmiu grzechów głównych. Bezmiar występku był tej nocy tak wielki, że pozwolił Niegodziwcowi ponownie się objawić. Buntownik zadrwił z rodzaju ludzkiego i ogłosił, że nie można przed nim uciec ani pozostać obojętnym na jego podszepty.
Limes Mundi 10,5
(16.02-18.02.2018)
AD 1309, Troki.
Zima A.D. 1309 przywitała Telszan zaproszeniem od Wielkiej Księżnej Vikinty do Troków – głównego ośrodka władzy litewskiej. Ponieważ nikt nie śmiał odrzucić takiego podarku z rąk żony Vitenesa, już niebawem w stronę siedziby Wielkiego Księcia ruszyły zastępy ludzi, aby wziąć udział w uczcie upamiętniającej zamordowanego dwa lata wcześniej brata Vikinty – Jaksę.
Już w trakcie zabawy po grodzie gruchnęła wieść, że z lochów zbiegł przetrzymywany tam książę Tvirbutas. W ślad za nim pognało wielu spragnionych nagrody. Trop urwał się w lesie, w pobliżu chaty, w której noc spędzała wiedźma Sigita wraz z podobnymi jej wyrzutkami. Rankiem, kiedy pewnym już stało się, że pościg był daremny, jeden z domniemanych spiskowców zawisł pod powałą, a pozostałą dwójkę oddano w ręce Małodobrych, by w lochach zajęli miejsce Tvirbutasa. Kapłanka uniosła głowę i dalej wałęsała się po Trokach w towarzystwie nie tylko „swoich zwierząt”, ale także nieznanej wcześniej młódki i podejrzanego typa, którego przywlekła ze sobą z lasu.
Tymczasem całe Troki już huczały od plotek jakoby w nocy zbudzone zostały upiory z pobliskich kurhanów i prawdą okazała się być stara legenda o widmie, które przybędzie aby zabrać naznaczonych przez siebie nieszczęśników na wieczny bój. Kres opętaniu i przerażającym zjawiskom położył potomek widma – Litwin Arwayde Dauginaws, który wybaczył swemu przodkowi dawne winy i pozwolił mu wreszcie zaznać spokoju po śmierci.
Nim zapadł zmierzch rozwiązano jeszcze sprawę głośnego zabójstwa młodej dziewczyny na wydaniu. Mordercą okazał się być jej własny ojciec, który za swój okrutny czyn został spalony żywcem. Bolebora herbu Godzięba, który zagadkę rozwikłał, Wielka Księżna nagrodziła prawem ubiegania się jednorazowo o zmianę jej zdania.
Już po zachodzie słońca miała miejsce obława na terroryzującego okolice potwora żywiącego się ludzkim mięsem. Po dobrze przygotowanej zasadzce bestia została zabita, a mieszkańcy Troków mogli nareszcie odetchnąć z ulgą. Powszechną radość ze zwycięstwa podsyciły jeszcze zaręczyny Grododzierżcy Żegoty Piewicza z Marcelą z Rurykowiczów Połockich. Młodzi swe zaślubiny zapowiedzieli na czerwiec A.D.1310
Nim wszyscy ruszyli w drogę powrotną do Telsz, dobry obyczaj i zdrowy rozsądek nakazywał stawić się przed obliczem Wielkiej Księżnej. Po przymusowym toaście, którego skrupulatności dopilnowali stojący na galeriach kusznicy, jasnym stało się, że był to tylko pretekst, aby wyłonić spośród obecnych tych, którzy będą musieli stać się najbliższymi przyjaciółmi Vikinty – bez względu na swoje przekonania czy przynależności polityczne. Jednak kto dostał zatruty kielich, a kto nie pozostaje tajemnicą.
Limes Mundi X: Sieć kłamstw
(07.09-10.09.2017)
AD 1309, Telsze.
Zaledwie rok upłynął od zakończenia wyniszczającej wojny domowej na Żmudzi, kiedy to Mistrz Inflancki, Kunon von Gothelf zarządził wydanie w Telszach uczty dziękczynnej, fetującej okres długo wyczekiwanego pokoju i względnej pomyślności. Wydarzenia tego zepsuć nie były w stanie nawet krążące po okolicy przerażające pogłoski o potwornych pająkach wielości wozów, ani też przymusowa izolacja grodu, który włodarze nakazali zamknąć z obawy przed tym co może czyhać w leśnej gęstwinie.
Już w trakcie uczty miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Z nocnego nieba runęła do jeziora Mastis spadająca gwiazda, a wzburzone fale zalały wieś Chajany oraz podeszły aż pod bramę Telsz. Jedynie szybko wykopane rowy oraz usypane wały ziemne ochroniły osadę przed katastrofalną powodzią.
Więksi i mniejsi gracze na telszańskiej scenie politycznej jak co roku ruszyli do walki o wpływy, pieniądze i ziemie. Wśród tych zmagań najszerszym echem odbiło się oskarżenie przez komtura krzyżackiego-Rymara von dem Walde, kniahini Iwietty Butrymówny Holszańskiej o kult diabła i paranie się czarną magią. Jako, że stoczony pojedynek nie potwierdził jej winy, sprawę postanowiono pozostawić do wyjaśnienia na przyszły rok, gdy będą ku temu stosowniejsze okoliczności.
Szok i niedowierzanie wywołało ujęcie powszechnie lubianego sołtysa Wojemiła oraz jego zony Vilte pod zarzutem uczestnictwa w ruchu Butgajły. Czy prawdą były zarzuty przeciw nim wysuwane, nie wiadomo, jako, że oboje popełnili samobójstwo nim wzięto ich na tortury. Ziarno niepewności zostało już jednak zasiane. W grodzie ponownie narodził się strach, że lada dzień powrócić mogą skrytobójcze ataki przeprowadzane w imię starych Bogów i czystości Żmudzi.
Wraz z nadejściem nocy, z lasu wypełzły potwory, których wszyscy z dawna już oczekiwali. Telszanie w długiej i bohaterskiej walce odparli ataki pająków, uwolnili z kokonów porwanych towarzyszy a na koniec zgotowali bestiom krwawą łaźnię. Chwile po tym jak padła ostatnia z kreatur, z największego, stojącego na uboczu, nie bronionego już przed ludzką naiwnością kokonu, wydostała się świetlista istota o białych skrzydłach, która zapowiedziała chrześcijanom, że ześle na nich niewyobrażalne katusze, które zamkną im drogę do życia wiecznego.
Limes Mundi IX: Owoce wojny
(08.06-11.06.2017)
AD 1308, Telsze.
Przez płonącą pożogą wojny domowej Żmudź przetaczały się dwie armie. Od północy wdzierali się Krzyżacy, od południa Litwini. Tymczasem Kunigas Tvirbutas próbował opanowywać sytuację, by powrócić do Telsz i odebrać hołd od swoich wasali. Wiedział, że podczas gdy w Telszach odbywa się uczta, toczą się rozmowy między Litwą a Zakonem. Rozmowy na które nie został zaproszony i o których nie miał zamiaru mówić swoim poddanym. Wykorzystywał więc ostatnie chwile, by zyskać sojuszników i umocnić swoją pozycję, póki jeszcze mógł.
Nazajutrz do wsi wkroczył Mistrz Zakonny Kunon von Gothelf wraz z małżonką Vitenesa, a siostrą zamordowanego rok wcześniej Kunigasa Jaksy, Wielką Księżną Litewską Vikintą. Telsze zostały otoczone, a Tvirbutas pojmany. Gród z przyległymi opolami zhołdowano Krzyżakom i wyznaczono czas do następnego poranka, by wyłonić Grododzierżcę oraz wydać uczestników zeszłorocznego zamachu.
Tak też się stało. Zdrajców ukarano przykładnie, acz oszczędzono im życie. Grododzierżcą zaś został żmudzki bojar – Żegota Piewicz, który od tej chwili musiał balansować między stacjonującymi w Telszach Zakonnikami, interesami napływowego rycerstwa, a tutejszymi mieszkańcami i własnym sumieniem.
W tle tych zmian swoje znaczenie akcentowali także butgajłowcy, których ataki stały się jeszcze zuchwalsze.
Ponadto niektórzy zauważyli, że w okolicznych lasach, w Telszach, na niektórych ubraniach i przedmiotach pojawiły się lepkie pajęczyny. Mówiło się nawet, że ludziom ginęły skarby, odnajdywane później w olbrzymim pajęczym gnieździe gdzieś na Skraju Puszczy.
Któż jednak miałby na to czas, kiedy ważą się losy całej Żmudzi? Wojna bowiem nie oszczędzała nikogo i na każdym odciskała swoje piętno. Każdy musiał przyjąć jej Owoc i podjąć decyzję czy opowie się po stronie wojny bezwzględnej czy sprawiedliwej. Zaciekła walka przyniosła ostatecznie zwycięstwo wojnie sprawiedliwej przynosząc tym samym mieszkańcom Żmudzi nadzieję na powrót spokojniejszych czasów.
Limes Mundi VIII: Taniec Śmierci
(01.09-04.09.2016)
AD 1307, Telsze.
Piąte gody Františka i Magdaleny Harrach, przyciągnęły na ucztę tłum gości. Wśród nich nie brakło wysoko urodzonych z okolicy, a także dalekich krain. Na specjalne zaproszenie Magdaleny przybyła także harfiarka, która na cześć małżeństwa zabawiała gości przepyszną muzyką i śpiewem. Na ucztę z wyprawy wojennej wróciła również grupa Telszan, dowodzonych przez Jawnuta. Pośród nich był między innymi gospodarz uczty - František.
W tle tych uroczystości niektórzy wspominali zdarzenia zeszłego roku i z obawą spoglądali w niebo, próżno wypatrując nań księżyca. Ciemność nowiu pokryła nie tylko Żmudź, ale i strwożone serca, czekające na Śmierć.
Tymczasem ataki niedźwiedzia Lokisa stawały się coraz zuchwalsze. W końcu zwierzę natarło na wieś, tym samym mobilizując wreszcie mieszkańców do obławy i polowania na potwora. Dokonano tego przy niemałym nakładzie wysiłku i ludzi, w końcu zabijając krwiożerczego niedźwiedzia. Świadkowie mówili, że po ubiciu zwierza, jego skóra odpadła niczym skorupa ujawniając zamkniętego w środku człowieka. Ten zaś poraniony przez myśliwych, niemal od razu zmarł.
Przed zmierzchem nad wieś nadciągnęła potężna burza, w której objęciach rodzić zaczęła jedna z właścicielek ziemskich – Pani Aiste. Dziecka jednak nikt nie widział. Wieczorem burza nie ustępowała, a jeden z piorunów trafił w dom Sołtysa. Chałupa szybko zajęła się ogniem, a mieszkańcy niemal pozabijali się w kłótni czy dom należy gasić, czy może pozwolić mu spłonąć.
Następnego ranka w nadpalone progi chaty przybył Kunigas Jaksa, mianując na Małodobrego Ambroża - przybysza z Czech i sługę biskupa Sylvana. Jawnut tego dnia był zupełnie osowiały, mimo że dopiero co wziął sobie za żonę piękną Kalinę. Może gdyby nie jego stan, nie doszło by do tragedii, która dotknęła wkrótce Telsze. Tego samego popołudnia bowiem spiskowcy napadli i zabili Kunigasa Jaksę, rażąc go wielokrotnie ostrzami. W ten sposób władzę nad ziemią przejął Kunigas Tvirbutas, krótko po tym przyjmując także chrzest od rezydującego tam duchowieństwa. Cywun Telsz – Sigurd lub jak potem o nim mówili „Jedyny który nie wybaczył Jawnutowi”, na wieść o śmierci Jaksy, zdał urząd i opuścił Żmudź. Rysująca się na jego twarzy, gdy wyjeżdżał wściekłość za zuchwały czyn mieszkańców Telsz, mogła tylko zapowiadać nadchodzące wydarzenia i konsekwencje jakie na siebie ściągnęli zamachowcy.
Nocą, niczym zaproszona tymi uczynkami do wsi, nadeszła Śmierć, porywając jej mieszkańców do swojego tańca. Po szalonej nocy i korowodzie pełnym ruchu, emocji i strachu Telszanie zapamiętali jedno: Memento Mori.
Limes Mundi VII: Mór
(16.06-19.06.2016)
AD 1306, Telsze.
We wsi wielka radość - wieść o zwycięskiej bitwie z Zakonem Krzyżackim przywiodła tu wielu znamienitych gości, w tym żmudzkiego wodza - kunigasa Tvirbutasa. Wystawiono przepyszną ucztę i choć zabawa trwała do białego rana, nie zabrakło też takich, którzy po kątach szeptali o zarazie, która dziesiątkowała siły wroga. Ci zaś, którzy zechcieli odpocząć od zaduchu Domu Sołtysa i napić się piwa w karczmie - umykali w pośpiechu, gdyż tawerna okazała się być nawiedzona. Mimo prób stanu tego nie zmieniono, a drzwi gospody dalej zawierają się nocą, broniąc do siebie dostępu.
Kolejne dni przyniosły wiele zmian: zwołano mobilizację militarną, we wsi utworzono szpital, gdzie wielu poturbowanych przez dzikie zwierzęta i nie mniej niebezpiecznych ludzi, znajdowało pomoc. Ziemie przechodziły z rąk do rąk. Bojarka Iwetta, pani w Błędnym Lesie dowiodła swoich praw do Skraju Puszczy i Zamku. Czy jednak utrzyma na nich władztwo? A może zniknie jak każdy poprzedni władyka Błędnego Lasu?
Wkrótce po uczcie w Telsze i pobliskich wsiach zaroiło się od szczurów. Woda w studni zaczęła mieć dziwny posmak, z lasu wychodziły oszalałe zwierzęta, ludziom przychodziło jeść zboże i mięso pogryzione przez szczury, aż do Telsz zawitał człowiek niemal zjedzony żywcem przez te szkodniki. Dla jednych było jasnym, że mór nadchodzi, dla innych były to tylko przypadkowe zdarzenia. Ci którzy mieli dość samozaparcia lub dbałości o własny żywot, w pocie czoła zaczęli przygotowywać lek. Składników było niewiele, a ten kto chciał go spreparować musiał posunąć się do czynów strasznych, samolubnych i budzących odrazę.
Tymczasem jeden z najstarszych mieszkańców Telsz - Sołtys Mściwój ubłagał kunigasa Jaksę o godziwą śmierć. Urządzono mu więc piękny pogrzeb i pochowano przy grobie Tadasa. Uroczystości było jednak więcej - biskup Sylwan odprawił mszę oraz poprowadził procesję przez las. Mówi się, że chrześcijanie śpiewem i jasnością rozpraszali nie tylko mrok lasu, ale i zło czające się w zamku. Czy naprawdę? Cień jaki rzucają jego ruiny dalej napawa niezrozumiałym lękiem, a ptaki śpiewają tam rzadziej i ciszej. Ponadto ciszę nocy znów rozdziera głos jego byłej mieszkanki, Gody. Do tego dzień po procesji znaleziono na ścianie zamku, ukradziony kunigasom sztandar krzyżacki, opatrzony napisem "Jeszcze tu wrócimy". Poplecznicy zakonni czy prowokacja? Do kradzieży sztandaru przyznała się przeorysza Fulwia. Wypalono jej za to piętno na twarzy i umęczono. Wątpliwym jest jednak by ta świątobliwa kobieta wspinała się na mury zamku, by przykuć do niego taką wiadomość.
W lasach dalej grasuje Lokis i choć niejeden śmiałek próbował się z nim zmierzyć, jego siła zdaje się być niezrównana. Jednak mimo niebezpieczeństwa napotkania w lesie niedźwiedzia, František Harrach ogłosił wielkie polowanie. Tytuł Wielkiego Łowczego przypadł myśliwemu Mieczysławowi, a przyznano mu go w czasie wiecu podczas którego rozprawiano nad wieloma palącymi problemami. W trakcie wiecu wybrano też nowego Sołtysa - Wojemiła, który przyjął ów urząd po Mściwoju.
Nocami zaś we wsi dało się słyszeć głos straszliwego Losu, którzy pisany był jej mieszkańcom. Przy ogniu gromadziły się istoty zwiastujące nadejście zarazy. Ich słowa wkrótce znalazły swoje potwierdzenie. Drugiego dnia od pojawienia się szczurów ludzie zaczęli chorować. Tylko troje z nich: Fulwia, Miglius i Lape nie odczuwali skutków moru, gdyż sobie właśnie przywłaszczyli lekarstwo. Przechytrzenie zarazy okazało się jednak niemożliwe, bo gdy ta nadeszła, ukazała swoje dwojakie oblicze i w karze za próbę zmiany swego losu, wlała w nich to co przygotowała dla pozostałych. Zwiastując nadejście silniejszej od siebie, odeszła, pozostawiając wieś w spokoju na kolejny rok.
Limes Mundi VI: Żertwa
(17.09-20.09.2015)
AD 1305, Telsze.
Gdy przegnano straszliwego Tarwicza w Telszach nastały czasy względnego spokoju i dobrobytu. Pola znów rodziły plony, a możni i maluczcy mogli na powrót zająć się swymi sprawami i knuć przewrotne intrygi. Na dobrą wróżbę dlaszej pomyślności za pozwoleniem Kunigasa Jaksy zwołano ucztę dożynkową. Stoły uginały się od jadła i potraw, a śmiechy przeganiały gorzkie wspomnienia po zeszłorocznych utrapieniach, jednak radość zebranych była przedwczesna. Jeszcze tej samej nocy świętujący posłyszeli ostrzeżenie. Starowierców nawiedziła bogini Żemyna przepowiadając rychły zmierzch panowania bogów, wierni spod znaku krzyża doświadczyli natomiast nieodpartej mocy piekielnej kiedy to na ich oczach demon przegnał świętego. Stało się jasnym, że za sprawą wyzwolenia Tarwicza bogowie utracili swą dawną moc. Jedynym ratunkiem miało być odprawienie przebłagalnej Żertwy - całopalnego rytuału mającego na celu udowodnienie oddania swym bóstwom.
Poganie podzielili się na trzy ścieżki: Deivasa, Perkunasa i Velniasa. Przechodzili rozmaite próby sprawdzające ich wolę i charakter, które miały przygotować ich na Żertwę. Chrześcijanie natomiast oczyszczali swe ciała i dusze poprzez posty, oraz uczczenie męki pańskiej na oczach innowierców. Jedni i drudzy podejmowali także rozmaite próby wzmocnienia pozycji swojej religii, toteż nad jeziorem na powrót stanął posąg poświęcony Deivasowi, w Świętym Gaju miał miejsce obrząd, w którym uczestniczyła znakomita większość pogan, w Telszach natomiast podjęto prace nad budową katolickiej kaplicy.
Rozejm jaki zapanował na czas Żertwy między zwaśnionymi stronami okazał się być kruchy. Nieznani sprawcy zniszczyli miejsce kultu Deivasa nad jeziorem co wywołało brutalny odwet pogan. Podczas starć o śmierć otarł się sam biskup Sylvan von der Ropp, choć niektórzy mówią, że na oczy widzieli jak wydawał ostatnie tchnienie. Korzystając z zamieszania śmiało poczynała sobie wywrotowa grupa watażki Butgajły szerząc chaos i zamęt. Z wichrzycielami, oraz pojmanymi bandytami krwawo rozprawili się przedstawiciele prawa, z Cywunem Sigurdem na czele. Winni ponieśli surową karę, odpowiedzialnemu za spalenie totemu ujęto rękę, Butgajło wyzionął ducha na mękach i znów na jakiś czas zapanował pokój.
W końcu nadszedł czas Żertwy. Wierni wkroczyli do tajemniczej krainy bogów, gdzie poddawani byli ostatecznym próbom nim wyłoniono spośród nich osoby godne stania się ofiarą całopalną. Ciała starowierców strawiły płomienie, lecz mimo tego bogowie namaścili ich i nie odebrali życia. Brat Baltazar, wybraniec chrześcijan, został ocalony przez anioła, który wyprowadził go z płomieni i naznaczł jako świętego. Zebrani usłyszeli także niepokojące ostrzeżenie - na Żmudź nadciąga wojna...
Limes Mundi V: Smak głodu
(18.06-21.06.2015)
AD 1304, Telsze.
Choć żmudzka ziemia od miesięcy nie rodziła plonów, a okoliczne wsie jedna po drugiej ginęły z głody, Kunigas Jaksa jak co roku wyprawił wielką ucztę mającą wskrzesić w jego poddanych podupadłego ducha i odegnać zabobonne lęki. Niestety, dobrą zabawę rychło przerwały przerażające pogłoski z pobliskiego Graniszewa. Wyprawa ratunkowa przyniosła, po za opisem zastanych tam okropności, straszliwą wieść. Oto prawdą okazały się powtarzane przy ogniskach bajdy o upiornej istocie imieniem Tarwicz. Głód przyoblekł się w potworne cielsko i zmierza w kierunku Telsz, pochłaniając wszystko na swej drodze.
Nie był to jedyny problem telszan. Wśród nich, pod maskami życzliwych uśmiechów kryli się bowiem siepacze nasłani przez okrutnego Butgajłę - watażkę, który poprzysiągł, że nie spocznie puki nie oczyści całej Żmudzi z obcych. Trzeba było aż trzech dni i wielu skrytobójczych zamachów nim udało się pochwycić i stracić działających dla niego ludzi. Niestety, ziarno nienawiści zostało już zasiane a między poganami a chrześcijanami doszło do krwawej walki, w której zniszczeniu uległy miejsca kultu obu ze stron. Zwaśnieni mieszkańcy grodu pogodzili się dopiero w obliczu nadciągającego niebezpieczeństwa zaś nowym Cywunem obrany został norweski rycerz Sigurd Bjarnesson z Bjarkoy. To na nim też spoczął ciężar przygotowania i przeprowadzenia obrony Telsz.
Po całodziennych wysiłkach odpowiednio zorganizowanym i uzbrojonym mieszkańcom pozostało czekać. Nadeszła noc, a wraz z nią Głód w swej niewyobrażalnej postaci. Telszanie przystąpili do walki na śmierć i życie, w której ryczącego, wielkiego niczym domostwo potwora udało się w końcu spętać, oślepić i wygnać z powrotem tam skąd przybył. Choć Tarwicz został pokonany, wspomnienia z tej bitwy niechybnie zostaną w pamięci jej uczestników niczym paskudna, nie gojąca się rana.
Limes Mundi IV: Dziady
(05.09-07.09.2014)
AD 1303, Telsze.
Mimo nadchodzącej zimy w Telszach znów zaroiło się od mrowia przybyszy. Wielu bojarów chcąc dochodzić swoich racji walczyło o ziemię, podczas gdy osiadłe rycerstwo zaczęło zakładać wsie i płodzić potomków. Cywun za zgodą Jaksy sprowadził przybocznego bojara Putavyrasa, który wspierał jego działania, ale i umacniał swoją pozycję. Do wsi dotarła również lamentliwa wieść o śmierci Tadasa, jednak jej okoliczności nie są znane. Szeptano również, że po Telszach krążył demon, głodny niemowlęcej krwi... To i wiele innych wydarzeń przykrywała groza nadchodzących Dziadów...
Naznaczeni przez Króla Gonu pozostali bowiem na ziemi, by dławić się wspomnieniami swych ohydnych czynów. Ich upiorne dusze szukały ukojenia, którego nie sposób znaleźć na ziemskim padole. Wśród chrześcijan pojawił się pomysł wyzwolenia ich dusz i otwarcia im drogi do odkupienia przez Dziki Gon, który w ujęciu chrześcijańskim jest tożsamy z czyśćcem. Nadarzyła się wyśmienita okazja, bowiem Noc Dziadów ściągnęła do Telsz upiory. Przebieg chrześcijańskich obrzędów znają tylko jego uczestnicy. Wiadomo tylko tyle, że część przeklętych wyszła z nich cało, część zaś znaleziono martwych na ziemi...
Za to poganie z mozołem walczyli o oddzielenie świata żywych od umarłych, niezależnie od uczynków swoich braci. Wiedzieli, że upiory zaglądając w ludzką duszę, zobaczą naznaczenie przez Króla Gonu i zabiorą nieszczęśników ze sobą na wieczną tułaczkę. Ta niefortunna sytuacja spowodowała, że tradycyjne Dziady w tym roku okazały się szczególnie niebezpiecznie. Obawa była uzasadniona, dlatego poganie musieli zrobić wszystko, by ochronić ludzi przed upiorami. Na ich czele stanęła najpodlejsza z podłych – Wiedźma Sigita, która jako Guślarz poprowadziła ich do walki o oddzielenie rzeczywistości od świata duchów.
Limes Mundi III: Upiory przeszłości
(03.07-06.07.2014)
AD 1302, Telsze.
Kunigas Jaksa, który sprosił do swoich włości przyjezdne rycerstwo, lokalne i zagraniczne bojarstwo, duchowieństwo oraz pobliskich mieszkańców, udzielił swoim gościom zgody na samodzielny wybór cywuna, będący jego reprezentantem i zarządcą ziemi. Sporom nie było końca i wszystko wskazuje na to, że po roku decyzję będzie trzeba podjąć po raz kolejny.
Chrześcijaństwo umacnia swoją pozycję. W AD 1302 nad jeziorem Mastis zawarto kilka małżeństw i przyjęto do Kościoła nowych wyznawców. Tam też śmiertelną ranę otrzymał stygmatyk niejaki o. Hermand de Berier, który (jak utrzymują świadkowie) od razu został wniebowzięty. Ponadto podjęto już pierwsze działania, by na brzegu Mastis stanęła też chrześcijańska kaplica. Żmudzini rozdarci wewnętrznym konfliktem o podłożu religijnym, zdawali się nie reagować na te ruchy. Ułuda ta minęła kiedy niejaki Tadas – poganin i dzikus, dokonał zamachu na biskupa von der Ropp. Sylwan przeżył, ale konsekwencje zuchwałego ataku człowieka lasu, mogą przynieść opłakane skutki.
Tymczasem mimo dużej religijności i zaangażowania w sprawy boskie, ludzie przebywający w Telsze, dokonywali szeregu okrutnych i złych czynów, jakby nie dostrzegając wzrastającej wiary w Miłosiernego Boga. Czyny te doprowadziły do pojawienia się Upiornego Łowczego, który zwiastował nadejście Dzikiego Gonu. Wielu zorientowało się, że nie ma od tego odwrotu i korzystając z błogosławieństwa Postu, oparło się naznaczeniu zgnilizną duszy, nim stanęli oko w oko z Królem Gonu. Rozliczenie z nim ujawniło jak wiele zła i obojętności gnieździ się w ludzkich sercach…
Limes Mundi II: Wojna Postu z Karnawałem
(27.06-30.06.2013)
AD 1301, Telsze.
Wieś Telsze, położona na głębokiej i pogańskiej Żmudzi, przypadła w prezencie ślubnym Panu Tiesenhausenowi. Wraz z małżonką sprosili do wsi okolicznych mieszkańców i kamratów poznanych w Rydze. Huczne wesele jakie wystawili, okazało się przyciągnąć interesantów nawet z bardzo dalekich stron.
Korzystając z okazji Kościół, postanowił rozpocząć chrystianizację tych terenów i stawiając pierwszy krok, wysłał na miejsce duchownego z ramienia innej inflanckiej rodziny - von der Roppów. Beatyfikował on zamordowanego wcześniej Biskupa Dorpatu, dając Kościołowi przyczółek do dalszych posunięć…
Pojawienie się tak licznych chrześcijan, nie mogło umknąć uwadze tutejszych mieszkańców, którzy nie podnosili protestów tak długo, jak długo nie wiedzieli, że Biskup von der Ropp poza posługą kapłańską, zaczyna też zarządzać okoliczną ziemią. W wyniku rozbuchanej atmosfery posłano po poselstwo księcia Jaksy, które po przybyciu zaprowadziło porządek. Podczas gdy we wsi ważyły się losy właścicieli ziemskich, u jej progu milcząco czekał bór. Ci, którzy zapuścili się w jego ostępy, opowiadali historie ruin rokasowego zamku, relacjonowali przebieg obrzędów jakim poddawali się poganie, a także znosili trofea w postaci zwierząt, których istnienia byś się nie spodziewał.
W tle wszystkich tych zdarzeń odbywał się sąd nad duszami, który dowiódł, że mimo zepsucia i ohydy czasów, lud odrzucił Karnawał i stanął po stronie Postu.
Limes Mundi I: Cień Żercy
(29.06-01.07.2012)
AD 1300, Ryga.
W wolnym mieście Ryga, przy jednym stole ucztowali możni tego świata i biedota z pobliskich lasów. Dla wielu z nich była to pierwsza okazja do zderzenia się z obcą religią i zwyczajami. Następnego dnia, kler dowiedziawszy się o nadchodzącej nocy przesilenia i związanych z nią pogańskich obrzędach, czynił zabiegi, by uchronić lud boży przed wpływem pogan. Jeden z duchownych – Biskup Dorpatu, starania te przypłacił życiem. Co dziwne – kto krew jego ma na rękach, do dziś nie wyjaśniono…
Jakby tego było mało, okoliczni mieszkańcy zaczęli szeptać o starym kurhanie, usypanym u stóp boru. Powiadali, że krążące nad nim dwa kruki, zwiastują nadejście siły, której nie oprze się żaden śmiertelnik. Krótko potem doświadczano rzeczy, którym dziś w świetle słońca nikt, także i Ty nie dałby wiary.
W trakcie tych zdarzeń niejaki Lutolf Tiesenhausen, inflancki buntownik i raptus, wziął sobie za żonę przybyłą do miasta Viktoriję i razem z nią w pośpiechu opuścił Rygę. Ich śladami podążyło wielu…